1.
Co prawdziwie się zaczyna, nigdy się nie kończy...
24 maja 2016, Los Angeles
“ Over the hills and far away
A million miles from L.A
Just anywhere away with you
I know we've got to get away
Someplace where no one knows our name
We'll find the start of something new
Just take me anywhere, take me anywhere…”
Rita Ora - Anywhere
Rita Ora - Anywhere
Obudziły mnie promienie słońca padające na moją twarz. Po omacku sięgnęłam po telefon leżący na szafce nocnej. Otworzyłam lekko oczy i zaspana spojrzałam na zegarek. 8.00. Odłożyłam telefon i obróciłam się na prawy bok i spojrzałam na mężczyznę leżącego obok mnie. Dotknęłam delikatnie jego policzka i sama do siebie się uśmiechnęłam. Miesiąc miodowy upływał nam bardzo przyjemnie. Mój mąż był moim najlepszym przyjacielem, kochankiem. Wspierał mnie we wszystkim. Był chodzącym ideałem. Takim ideałem jakiego pragnie każda kobieta. Po 5 latach razem, budziłam się codziennie i nadal nie mogłam uwierzyć w swoje szczęście. Spełniał moje te małe i duże marzenia więc nie przez przypadek podróż poślubną spędzaliśmy za oceanem. Zawsze byłam zafascynowana Stanami. Życie toczyło się tu szybko, ludzie nie zwalniali tempa. To tak jak ja. Myślę, że nawet mogłabym tu zostać na stałe.
Mój mąż w Polsce ma agencję modelek a ja sama od razu po studiach zaczęłam pracować na własne nazwisko tylko, że w innej branży. Ukończyłam filologię germańską na jednym z warszawskich uniwersytetów i zostałam tłumaczem przysięgłym języka niemieckiego. Miałam własne wymarzone biuro tłumaczeń w Warszawie oraz w Berlinie. Moje życie ciągle było na walizkach, ale mi to pasowało. Mąż wielokrotnie namawiał mnie do spróbowania w modelingu. Jednak wolę pozostać bizneswoman i nie mieszać się w życie pełne fleszy, diet i prochów.
Przeciągnęłam się leniwie. Adam się przebudził i patrzył na mnie swoimi zielonymi oczami. Uśmiechnął się delikatnie, nachylił się i pocałował mnie w usta
- Witam moją piękną żonę - pogłaskał mnie po policzku.
Uśmiechnęłam się szeroko. Uwielbiałam każde poranki. Kiedy leżał obok mnie i wiedziałam, że mam wszystko. Dzisiaj w planach mieliśmy zjeść dobry lunch w niewielkiej restauracyjce na obrzeżach miasta. Podobno jedzenie mają tam świetne. Postanowiliśmy też trochę zaszaleć i udać się na tańce, poznać kulturę ludzi tutaj mieszkających. Przeciągnęłam się jeszcze raz i wygrzebałam się spod kołdry. Szorując nogami udałam się do kuchni żeby zrobić nam śniadanie i zaparzyć kawę. Mieszkaliśmy w domu naszych znajomych, którzy wyjechali na urlop na Maltę. To był mały dom z basenem w ogródku. Urządzony był cały w stylu nowoczesnym. Kuchnia była cała biała z czarnymi dodatkami. Miałam ochotę na gofry. Po przyrządzeniu i zjedzeniu wspólnego śniadania udałam się do łazienki. Wzięłam zimny prysznic, włosy związałam w wysoki kucyk i się ubrałam. Pogoda zapowiadała się znakomicie więc postawiłam na krótkie spodenki i luźny t-shirt. Zrobiłam kreski eyelinerem i przeciągnęłam swoje długie naturalne rzęsy maskarą.
Adam siedział w salonie na kanapie z laptopem na kolanach. Znów pracował. Oglądał zdjęcia jakiejś dziewczyny. Szczupła wręcz wychudzona blondynka z dużymi niebieskimi oczami. Pokręciłam tylko głową siadając obok niego
- Tyle tych zdjęć, że idzie zgłupieć. Mamy ważny kontrakt związany z reklamą perfum i za cholerę nie mogę znaleźć odpowiedniej dziewczyny - powiedział do mnie zrezygnowanym głosem. Spojrzałam kątem oka na zdjęcia blondyny. Była nawet całkiem ładna. Dotknęłam dłonią jego kolana - Kochanie, weź tą. Pasuje idealnie do tego waszego naćpanego światka
Uśmiechnął się do mnie sztucznie
- Ania a Ty znowu to samo ? Nie każdy w tej branży coś bierze. Ja na przykład się nie skusiłem na tego typu hm rozrywkę.
- Ja tam nie wiem co Ty robisz jak jestem w Berlinie - puściłam mu oczko a on się do mnie tylko słodko uśmiechnął.
Ufałam mu. Nikomu w życiu tak nie ufałam jak jemu. Do południa pomagałam mu wybrać dziewczyny, które miały wziąć udział w precastingu. Adam zamknął laptopa.
- Dobra, jedziemy zjeść - wstał z kanapy i udał się w stronę drzwi wejściowych.
Zerwałam się z kanapy i chwyciłam za kluczyki leżące na stoliku do kawy. Pomachałam nimi przed oczami Adama
- Ja kieruje - zaśmiałam się złowrogo
- Ania... - nie zdążył dokończyć, bo ubrałam białe converse do kostki i podekscytowana wyszłam przed dom.
Na podjeździe stało piękne czarne Audi Q5, które wypożyczyliśmy. Wsiedliśmy do samochodu i wyjechałam z posesji. Jechaliśmy w ciszy. Podczas jazdy rzadko rozmawialiśmy. Adam uważał, że kobiety za kierownicą to istne zło. Włączyłam radio i w głośnikach zabrzmiał głos Rity Ory. Delikatnie wystukiwałam rytm muzyki na kierownicy swoimi czerownymi paznokciami wtórując wokalistce. Adam lekko się uśmiechał sam do siebie. Uwielbiał jak śpiewałam. Mój artystyczny występ przerwał dzwoniący telefon mojego męża. Nerwowo się wyprostował na siedzeniu co zwróciło moją uwagę. Odrzucił połączenie. Telefon dzwonił dalej. Spojrzałam na niego a on znów odrzucił połączenie a następnie wyłączył telefon.
- Kto to ? - spojrzałam na niego jeszcze raz
- Z pracy, ale koniec dziś ze służbowymi obowiązkami - spojrzał na mnie z uśmiechem i czule dotknął mojego kolana.
Nie wnikają w szczegóły zaparkowałam pod małym budynkiem. Wysiedliśmy z samochodu i udaliśmy się do restauracji. Otworzył drzwi i puścił mnie przodem. Zdecydowaliśmy się na stolik w kącie przy oknie. Usiedliśmy. Nie odzywał się. Wydawało mi się to dziwne. Zawsze nam się buzie nie zamykały. Spojrzałam na niego otwierając kartę - Adam, co zamawiasz? Poza tym wszystko okej ? Spojrzał na mnie
- Wszystko skarbie okej. Nie wiem może.. -
Zamknęłam kartę i odłożyłam ją na bok
-Mam ochotę na coś niezdrowego. i ostrego - przerwałam mu z uśmiechem.
Adam kiwnął głową i lekko się uśmiechnął
- Zachcianki ? Czyżby się w końcu się udało ? - dotknął mojej dłoni.
Wzruszyłam ramionami. Bardzo bym chciała. Staraliśmy się o dziecko od dwóch lat. Bezskutecznie. Regularnie chodzę na badania. Wszystko jest wporządku. Adam dał się też namówić na badania i okazało się, że nie stoi nic na przeszkodzie abyśmy zostali rodzicami. Mimo to, nic nie wychodziło. Może za bardzo chcieliśmy? Byłam wymęczona psychicznie. Byłam zmęczona wyliczaniem kiedy mogę zrobić test ciążowy. Byłam zmęczona obserwowaniem swojego ciała, żeby trafić na owulację. Lecz ciągle miałam nadzieję, że się uda. Mieliśmy już 26 lat i uważałam, że to doskonały czas na urodzenie pierwszego dziecka. Mąż zamówił dla nas ogromne hamburgery z największą porcją frytek jaką tutaj serwowali. Po zjedzeniu lunchu wróciliśmy do posiadłości. Położyłam kluczyki na komodzie w salonie, zdjęłam buty i usiadłam wygodnie na kanapie w salonie. Przymknęłam oczy i nie wiedziałam nawet kiedy zasnęłam. Adam obudził mnie pod wieczór. Poczułam delikatne szturchnięcie
- Ania, czas się zbierać na imprezkę.
Otworzyłam oczy i spojrzałam na męża
- Okej - powiedziałam zaspanym głosem i podniosłam się z kanapy.
Przeciągając udałam się do łazienki. Wzięłam relaksującą kąpiel. Wysuszyłam włosy, które rozpuściłam specjalnie na ten wieczór. Ubrałam czerwoną sukienkę dość krótką z głębokim dekoltem. Makijaż zrobiłam nieco mocniejszy i przeciągnęłam usta swoją ulubioną czerwoną matową szminką. Spryskałam się perfumami Calvina Kleina, które dostałam od męża. Znał mnie na wylot i doskonale znał mój gust. Zawsze trafiał z prezentami w dziesiątkę. Jeszcze raz spojrzałam w lustro, zrobiłam dzióbek poprawiając swoje włosy które opadały mi na ramiona. Idealnie. Wyszłam z łazienki. Adam już na mnie czekał
- Kochanie...- wyciągnął do mnie dłoń, którą bez oporów chwyciłam - wyglądasz jak milion dolarów - zaśmiałam się.
- Adam, chodź się trochę zabawy.
Mój mąż kiwnął głową. Wsunęłam swoje stopy w czarne wysokie szpilki. Chwyciłam małą kopertówkę pasującą pod kolor butów i wyszliśmy z domu. Nasza taksówka już na nas czekała.
Mój mąż w Polsce ma agencję modelek a ja sama od razu po studiach zaczęłam pracować na własne nazwisko tylko, że w innej branży. Ukończyłam filologię germańską na jednym z warszawskich uniwersytetów i zostałam tłumaczem przysięgłym języka niemieckiego. Miałam własne wymarzone biuro tłumaczeń w Warszawie oraz w Berlinie. Moje życie ciągle było na walizkach, ale mi to pasowało. Mąż wielokrotnie namawiał mnie do spróbowania w modelingu. Jednak wolę pozostać bizneswoman i nie mieszać się w życie pełne fleszy, diet i prochów.
Przeciągnęłam się leniwie. Adam się przebudził i patrzył na mnie swoimi zielonymi oczami. Uśmiechnął się delikatnie, nachylił się i pocałował mnie w usta
- Witam moją piękną żonę - pogłaskał mnie po policzku.
Uśmiechnęłam się szeroko. Uwielbiałam każde poranki. Kiedy leżał obok mnie i wiedziałam, że mam wszystko. Dzisiaj w planach mieliśmy zjeść dobry lunch w niewielkiej restauracyjce na obrzeżach miasta. Podobno jedzenie mają tam świetne. Postanowiliśmy też trochę zaszaleć i udać się na tańce, poznać kulturę ludzi tutaj mieszkających. Przeciągnęłam się jeszcze raz i wygrzebałam się spod kołdry. Szorując nogami udałam się do kuchni żeby zrobić nam śniadanie i zaparzyć kawę. Mieszkaliśmy w domu naszych znajomych, którzy wyjechali na urlop na Maltę. To był mały dom z basenem w ogródku. Urządzony był cały w stylu nowoczesnym. Kuchnia była cała biała z czarnymi dodatkami. Miałam ochotę na gofry. Po przyrządzeniu i zjedzeniu wspólnego śniadania udałam się do łazienki. Wzięłam zimny prysznic, włosy związałam w wysoki kucyk i się ubrałam. Pogoda zapowiadała się znakomicie więc postawiłam na krótkie spodenki i luźny t-shirt. Zrobiłam kreski eyelinerem i przeciągnęłam swoje długie naturalne rzęsy maskarą.
Adam siedział w salonie na kanapie z laptopem na kolanach. Znów pracował. Oglądał zdjęcia jakiejś dziewczyny. Szczupła wręcz wychudzona blondynka z dużymi niebieskimi oczami. Pokręciłam tylko głową siadając obok niego
- Tyle tych zdjęć, że idzie zgłupieć. Mamy ważny kontrakt związany z reklamą perfum i za cholerę nie mogę znaleźć odpowiedniej dziewczyny - powiedział do mnie zrezygnowanym głosem. Spojrzałam kątem oka na zdjęcia blondyny. Była nawet całkiem ładna. Dotknęłam dłonią jego kolana - Kochanie, weź tą. Pasuje idealnie do tego waszego naćpanego światka
Uśmiechnął się do mnie sztucznie
- Ania a Ty znowu to samo ? Nie każdy w tej branży coś bierze. Ja na przykład się nie skusiłem na tego typu hm rozrywkę.
- Ja tam nie wiem co Ty robisz jak jestem w Berlinie - puściłam mu oczko a on się do mnie tylko słodko uśmiechnął.
Ufałam mu. Nikomu w życiu tak nie ufałam jak jemu. Do południa pomagałam mu wybrać dziewczyny, które miały wziąć udział w precastingu. Adam zamknął laptopa.
- Dobra, jedziemy zjeść - wstał z kanapy i udał się w stronę drzwi wejściowych.
Zerwałam się z kanapy i chwyciłam za kluczyki leżące na stoliku do kawy. Pomachałam nimi przed oczami Adama
- Ja kieruje - zaśmiałam się złowrogo
- Ania... - nie zdążył dokończyć, bo ubrałam białe converse do kostki i podekscytowana wyszłam przed dom.
Na podjeździe stało piękne czarne Audi Q5, które wypożyczyliśmy. Wsiedliśmy do samochodu i wyjechałam z posesji. Jechaliśmy w ciszy. Podczas jazdy rzadko rozmawialiśmy. Adam uważał, że kobiety za kierownicą to istne zło. Włączyłam radio i w głośnikach zabrzmiał głos Rity Ory. Delikatnie wystukiwałam rytm muzyki na kierownicy swoimi czerownymi paznokciami wtórując wokalistce. Adam lekko się uśmiechał sam do siebie. Uwielbiał jak śpiewałam. Mój artystyczny występ przerwał dzwoniący telefon mojego męża. Nerwowo się wyprostował na siedzeniu co zwróciło moją uwagę. Odrzucił połączenie. Telefon dzwonił dalej. Spojrzałam na niego a on znów odrzucił połączenie a następnie wyłączył telefon.
- Kto to ? - spojrzałam na niego jeszcze raz
- Z pracy, ale koniec dziś ze służbowymi obowiązkami - spojrzał na mnie z uśmiechem i czule dotknął mojego kolana.
Nie wnikają w szczegóły zaparkowałam pod małym budynkiem. Wysiedliśmy z samochodu i udaliśmy się do restauracji. Otworzył drzwi i puścił mnie przodem. Zdecydowaliśmy się na stolik w kącie przy oknie. Usiedliśmy. Nie odzywał się. Wydawało mi się to dziwne. Zawsze nam się buzie nie zamykały. Spojrzałam na niego otwierając kartę - Adam, co zamawiasz? Poza tym wszystko okej ? Spojrzał na mnie
- Wszystko skarbie okej. Nie wiem może.. -
Zamknęłam kartę i odłożyłam ją na bok
-Mam ochotę na coś niezdrowego. i ostrego - przerwałam mu z uśmiechem.
Adam kiwnął głową i lekko się uśmiechnął
- Zachcianki ? Czyżby się w końcu się udało ? - dotknął mojej dłoni.
Wzruszyłam ramionami. Bardzo bym chciała. Staraliśmy się o dziecko od dwóch lat. Bezskutecznie. Regularnie chodzę na badania. Wszystko jest wporządku. Adam dał się też namówić na badania i okazało się, że nie stoi nic na przeszkodzie abyśmy zostali rodzicami. Mimo to, nic nie wychodziło. Może za bardzo chcieliśmy? Byłam wymęczona psychicznie. Byłam zmęczona wyliczaniem kiedy mogę zrobić test ciążowy. Byłam zmęczona obserwowaniem swojego ciała, żeby trafić na owulację. Lecz ciągle miałam nadzieję, że się uda. Mieliśmy już 26 lat i uważałam, że to doskonały czas na urodzenie pierwszego dziecka. Mąż zamówił dla nas ogromne hamburgery z największą porcją frytek jaką tutaj serwowali. Po zjedzeniu lunchu wróciliśmy do posiadłości. Położyłam kluczyki na komodzie w salonie, zdjęłam buty i usiadłam wygodnie na kanapie w salonie. Przymknęłam oczy i nie wiedziałam nawet kiedy zasnęłam. Adam obudził mnie pod wieczór. Poczułam delikatne szturchnięcie
- Ania, czas się zbierać na imprezkę.
Otworzyłam oczy i spojrzałam na męża
- Okej - powiedziałam zaspanym głosem i podniosłam się z kanapy.
Przeciągając udałam się do łazienki. Wzięłam relaksującą kąpiel. Wysuszyłam włosy, które rozpuściłam specjalnie na ten wieczór. Ubrałam czerwoną sukienkę dość krótką z głębokim dekoltem. Makijaż zrobiłam nieco mocniejszy i przeciągnęłam usta swoją ulubioną czerwoną matową szminką. Spryskałam się perfumami Calvina Kleina, które dostałam od męża. Znał mnie na wylot i doskonale znał mój gust. Zawsze trafiał z prezentami w dziesiątkę. Jeszcze raz spojrzałam w lustro, zrobiłam dzióbek poprawiając swoje włosy które opadały mi na ramiona. Idealnie. Wyszłam z łazienki. Adam już na mnie czekał
- Kochanie...- wyciągnął do mnie dłoń, którą bez oporów chwyciłam - wyglądasz jak milion dolarów - zaśmiałam się.
- Adam, chodź się trochę zabawy.
Mój mąż kiwnął głową. Wsunęłam swoje stopy w czarne wysokie szpilki. Chwyciłam małą kopertówkę pasującą pod kolor butów i wyszliśmy z domu. Nasza taksówka już na nas czekała.
***
- Bill, dawaj no. Ile to można się szykować na imprezę ? - krzyknąłem do brata, który w łazience już siedział z co najmniej godzinę.
Siedziałem w kuchni przy stole i piłem już drugie piwo.
- No już idę. - Bill wyszedł z łazienki z artystycznie ułożonymi włosami.
Znowu ubrał się jak pedzio zakładając na siebie same ubrania od światowych projektantów. Spojrzałem na niego.
- To jest zwykły klub, dla normalnych ludzi a nie pokaz mody czy jakaś gala - zaśmiałem się sam do siebie.
Mój brat pokręcił tylko głową i machnął ręką. Wstałem, dopiłem jednym łykiem piwo i wyrzuciłem puszkę po piwie. Dawno nigdzie nie wychodziliśmy. Staramy się wrócić na szczyt list przebojów, ale od kiedy mój braciszek zaczął solową karierę nie bardzo wszystko idzie po naszej myśli. Bill zlustrował mnie od góry do dołu. Skrzywił się.
- Tom... - klepnąłem brata po ramieniu i pokręciłem głową.
Nie chciałem słuchać jego uwag na temat mojego stylu ubierania. Jak się mnie wstydzi to mogę iść sam. Podjechał po nas Mike. Mike jest naszym dobrym znajomym. Pomógł nam znaleźć dom w LA, kiedy postanowiliśmy uciec od życia w Niemczech. Fani nie dawali nam spokoju, byliśmy celem obiektywów przez 24 godziny 7 dni w tygodniu. Byliśmy już zmęczeni tą sławą, mimo iż granie sprawiało nam ogromną frajdę. W tej kwestii akurat nic się nie zmieniło. Przywitaliśmy się z Mike'iem.
- Jak tam chłopaki? Gotowi na litry alkoholu i łatwe panienki ? - przyjaciel uśmiechnął się do nas i zbił z nami piątki.
- Tom może i tak. On zawsze jest gotowy - Bill głośno westchnął i wsiadł do Cadillaca. Uśmiechnąłem się sam do siebie. Siedziałem z przodu na miejscu pasażera. Nie chciałem żeby mój brat zrzęda popsuł mi humor swoim narzekaniem jakie to dziewczyny są wrażliwe, kruche i trzeba je szanować. Od rozwodu z Rią minął rok a ja z powrotem wróciłem na stare tory. Znów mam przyszytą łatkę bawidamka i lowelasa, który nie odpuści żadnej nowo poznanej panience. Żyłem tylko tym co się działo teraz, nie wybiegałem za bardzo w przyszłość. Zawsze kiedy coś planowałem, nic z tego nie wychodziło. Mama dzwoniła do nas codziennie przypominając nam, że nasza trzydziestka zbliża się wielkimi krokami a nasze życie prywatne jest totalnie do niczego. To było wyłącznie jej zdanie. Nie czułem się źle z tym, że znów jestem sam. Simone zawsze mówiła, że chciałaby gromadkę wnuków a swoje synowe będzie traktować jak najlepsze przyjaciółki. Myślę, że prędzej Bill ją zaskoczy niż ja. Dojechaliśmy do niewielkiego klubu znajdującego się jedynie z cztery przecznice dalej od naszej posiadłości. Zdecydowaliśmy się na imprezę w klubie dla prostych ludzi. Mogliśmy wyluzować i nie przejmować się ciągłą obecnością fotoreporterów.
Mike zaparkował na bocznym parkingu. Wysiadłem z samochodu i otworzyłem tylne drzwi
- Może rączkę panu jeszcze podać ? - zaśmiałem się wraz z Mike'iem widząc minę Billa.
Niezbyt mu się to podobało, że zawsze znajdziemy pretekst, żeby z niego się ponabijać. Naburmuszony wysiadł z samochodu strzepując niewidzialne pyłki ze swojej marynarki. Pod klubem stała grupka dziewczyn ledwo stojących już na nogach. Uśmiechnąłem się sam do siebie. Założyłem czarne okulary, żeby bez rozgłosu wejść do klubu. Chłopacy zrobili to samo. Przy wejściu stało dwóch ochroniarzy. Machnąłem do nich ręką i to wystarczyło żeby otworzyli nam drzwi. W klubie było strasznie gorąco. Zapach damskich perfum mieszał się z męskimi. Wybraliśmy stolik w ciemnym kącie sali. Usiedliśmy na wielkiej czerwonej loży zdejmując okulary kładąc je na szklanym okrągłym stoliku
- Co pijemy ziomeczki - Mike uśmiechnął się do nas zacierając ręce
- Ja jakiegoś lekkiego drinka - Bill uśmiechnął się. Spojrzałem na Mike'a
- Ja walę dziś z grubej rury, podwójną szkocką na początek. Mogą już schłodzić nam butelkę wódki - uśmiechnąłem się i rozłożyłem się wygodnie na loży obserwując wszystkie dziewczyny tańczące na parkiecie.
Po chwili nasz towarzysz przyniósł nam nasze trunki. Mike usiadł obok mnie i szturchnął mnie w ramię
- Widzisz tą blondynę w niebieskiej sukience? - kiwnąłem głową - Zakładamy się, że dziś ją przelecę ?- uśmiechnął się podstępnie a ja się zaśmiałem.
- O co chcesz się założyć ? - Mike wyciągnął do mnie rękę
- 100 dolców - podstępny uśmieszek nie schodził z jego twarzy
- Zgoda - zgodziłem się i podałem mu rękę
- Bill, przetnij - Mike zwrócił się do mojego brata, który z zażenowaniem przewrócił oczami i przeciął nasze dłonie.
Mike zerwał się jak opętany i ruszył na parkiet w stronę blondynki.
- Tom, po co robicie te głupie zakłady ? - Bill spojrzał na mnie
- Nie wiem, zapytaj jego ale widzę, że szybko działa - kiwnąłem głową w stronę parkietu - Chyba będę dziś biedniejszy o nędzne 100 dolarów - lekko się zaśmiałem.
Bill wzruszył ramionami a ja jednym chaustem przechyliłem szklankę ze złotym trunkiem. Gorzki alkohol palił moje gardło.
Siedzieliśmy i rozmawialiśmy. Śmialiśmy się a ilość wypitego alkoholu dawała o sobie znać. Bill w tłumie zauważył znajomą, która występowała kiedyś w naszym teledysku
- Leć - uśmiechnąłem się lekko.
Kelnerka przyniosła do naszego stolika kubeł z lodem z chłodzącą się wódką. Postawiła trzy kieliszki na stole. Jej zgrabny tyłek nie umknął mojej uwadze. Zanim odeszła wyciągnąłem portfel i włożyłem w jej kuszący głęboki dekolt 20 dolarów słodko się przy tym uśmiechając. Ruda dziewczyna jedynie puściła mi oczko i znikła w tłumie ludzi bawiących się na parkiecie. Mike i Bill znikli mi z zasięgu wzroku. Obserwowałem parkiet.
Zauważyłem zgrabną brunetkę. Z ponętnym biustem wyglądającą oszałamiająco. Ułożyłem się jeszcze wygodniej otwierając butelkę wódki. Patrzyłem jak jej ciało wiruje na parkiecie a jej czerwona sukienka zlewa się z czerwonymi reflektorami. Miała bardzo zgrabne nogi. Długie. To pewnie też zasługa jej seksownych czarnych szpilek, które miała na sobie. Nalałem wódki do kieliszka, który szybko przechyliłem. Wódka paliła mój przełyk. Zjawiskowa dziewczyna tańczyła z jakimś kolesiem, ciągle się do siebie uśmiechali. Nie wyglądali żeby spotkali się dziś przypadkiem na imprezie. Obserwowałem ją cały czas podziwiając jej piękne ciało. Miałem same niestosowne myśli. Tak. To była ta kobieta, którą dziś chciałem mieć przy sobie do rana. Z moich kosmatych myśli wyrwał mnie Bill siadając do stolika z jakąś nowo poznaną dziewczyną. Oho, młodszy braciszek się rozkręca
- Tom, to jest Maggie. Maggie to jest Tom - Bill przestawił nas dość oficjalnie co wywołało szeroki uśmiech na mojej twarzy
- Cześć, miło Cię poznać - podałem jej rękę, którą dość nieśmiało uścisnęła.
Bill zamówił jej drinka a sam nalał nam wódki. Przechyliłem kieliszek z przezroczystą cieczą. Bill podekscytowany zaczął temat naszej przyszłej trasy koncertowej. Wkręciłem się z nimi w rozmowę. Chociaż wolałbym dalej obserwować nieznajomą brunetkę. Mimo wszystko spoglądałem na nią kątem oka, kiedy z facetem kierowała się w stronę baru.
Siedziałem w kuchni przy stole i piłem już drugie piwo.
- No już idę. - Bill wyszedł z łazienki z artystycznie ułożonymi włosami.
Znowu ubrał się jak pedzio zakładając na siebie same ubrania od światowych projektantów. Spojrzałem na niego.
- To jest zwykły klub, dla normalnych ludzi a nie pokaz mody czy jakaś gala - zaśmiałem się sam do siebie.
Mój brat pokręcił tylko głową i machnął ręką. Wstałem, dopiłem jednym łykiem piwo i wyrzuciłem puszkę po piwie. Dawno nigdzie nie wychodziliśmy. Staramy się wrócić na szczyt list przebojów, ale od kiedy mój braciszek zaczął solową karierę nie bardzo wszystko idzie po naszej myśli. Bill zlustrował mnie od góry do dołu. Skrzywił się.
- Tom... - klepnąłem brata po ramieniu i pokręciłem głową.
Nie chciałem słuchać jego uwag na temat mojego stylu ubierania. Jak się mnie wstydzi to mogę iść sam. Podjechał po nas Mike. Mike jest naszym dobrym znajomym. Pomógł nam znaleźć dom w LA, kiedy postanowiliśmy uciec od życia w Niemczech. Fani nie dawali nam spokoju, byliśmy celem obiektywów przez 24 godziny 7 dni w tygodniu. Byliśmy już zmęczeni tą sławą, mimo iż granie sprawiało nam ogromną frajdę. W tej kwestii akurat nic się nie zmieniło. Przywitaliśmy się z Mike'iem.
- Jak tam chłopaki? Gotowi na litry alkoholu i łatwe panienki ? - przyjaciel uśmiechnął się do nas i zbił z nami piątki.
- Tom może i tak. On zawsze jest gotowy - Bill głośno westchnął i wsiadł do Cadillaca. Uśmiechnąłem się sam do siebie. Siedziałem z przodu na miejscu pasażera. Nie chciałem żeby mój brat zrzęda popsuł mi humor swoim narzekaniem jakie to dziewczyny są wrażliwe, kruche i trzeba je szanować. Od rozwodu z Rią minął rok a ja z powrotem wróciłem na stare tory. Znów mam przyszytą łatkę bawidamka i lowelasa, który nie odpuści żadnej nowo poznanej panience. Żyłem tylko tym co się działo teraz, nie wybiegałem za bardzo w przyszłość. Zawsze kiedy coś planowałem, nic z tego nie wychodziło. Mama dzwoniła do nas codziennie przypominając nam, że nasza trzydziestka zbliża się wielkimi krokami a nasze życie prywatne jest totalnie do niczego. To było wyłącznie jej zdanie. Nie czułem się źle z tym, że znów jestem sam. Simone zawsze mówiła, że chciałaby gromadkę wnuków a swoje synowe będzie traktować jak najlepsze przyjaciółki. Myślę, że prędzej Bill ją zaskoczy niż ja. Dojechaliśmy do niewielkiego klubu znajdującego się jedynie z cztery przecznice dalej od naszej posiadłości. Zdecydowaliśmy się na imprezę w klubie dla prostych ludzi. Mogliśmy wyluzować i nie przejmować się ciągłą obecnością fotoreporterów.
Mike zaparkował na bocznym parkingu. Wysiadłem z samochodu i otworzyłem tylne drzwi
- Może rączkę panu jeszcze podać ? - zaśmiałem się wraz z Mike'iem widząc minę Billa.
Niezbyt mu się to podobało, że zawsze znajdziemy pretekst, żeby z niego się ponabijać. Naburmuszony wysiadł z samochodu strzepując niewidzialne pyłki ze swojej marynarki. Pod klubem stała grupka dziewczyn ledwo stojących już na nogach. Uśmiechnąłem się sam do siebie. Założyłem czarne okulary, żeby bez rozgłosu wejść do klubu. Chłopacy zrobili to samo. Przy wejściu stało dwóch ochroniarzy. Machnąłem do nich ręką i to wystarczyło żeby otworzyli nam drzwi. W klubie było strasznie gorąco. Zapach damskich perfum mieszał się z męskimi. Wybraliśmy stolik w ciemnym kącie sali. Usiedliśmy na wielkiej czerwonej loży zdejmując okulary kładąc je na szklanym okrągłym stoliku
- Co pijemy ziomeczki - Mike uśmiechnął się do nas zacierając ręce
- Ja jakiegoś lekkiego drinka - Bill uśmiechnął się. Spojrzałem na Mike'a
- Ja walę dziś z grubej rury, podwójną szkocką na początek. Mogą już schłodzić nam butelkę wódki - uśmiechnąłem się i rozłożyłem się wygodnie na loży obserwując wszystkie dziewczyny tańczące na parkiecie.
Po chwili nasz towarzysz przyniósł nam nasze trunki. Mike usiadł obok mnie i szturchnął mnie w ramię
- Widzisz tą blondynę w niebieskiej sukience? - kiwnąłem głową - Zakładamy się, że dziś ją przelecę ?- uśmiechnął się podstępnie a ja się zaśmiałem.
- O co chcesz się założyć ? - Mike wyciągnął do mnie rękę
- 100 dolców - podstępny uśmieszek nie schodził z jego twarzy
- Zgoda - zgodziłem się i podałem mu rękę
- Bill, przetnij - Mike zwrócił się do mojego brata, który z zażenowaniem przewrócił oczami i przeciął nasze dłonie.
Mike zerwał się jak opętany i ruszył na parkiet w stronę blondynki.
- Tom, po co robicie te głupie zakłady ? - Bill spojrzał na mnie
- Nie wiem, zapytaj jego ale widzę, że szybko działa - kiwnąłem głową w stronę parkietu - Chyba będę dziś biedniejszy o nędzne 100 dolarów - lekko się zaśmiałem.
Bill wzruszył ramionami a ja jednym chaustem przechyliłem szklankę ze złotym trunkiem. Gorzki alkohol palił moje gardło.
Siedzieliśmy i rozmawialiśmy. Śmialiśmy się a ilość wypitego alkoholu dawała o sobie znać. Bill w tłumie zauważył znajomą, która występowała kiedyś w naszym teledysku
- Leć - uśmiechnąłem się lekko.
Kelnerka przyniosła do naszego stolika kubeł z lodem z chłodzącą się wódką. Postawiła trzy kieliszki na stole. Jej zgrabny tyłek nie umknął mojej uwadze. Zanim odeszła wyciągnąłem portfel i włożyłem w jej kuszący głęboki dekolt 20 dolarów słodko się przy tym uśmiechając. Ruda dziewczyna jedynie puściła mi oczko i znikła w tłumie ludzi bawiących się na parkiecie. Mike i Bill znikli mi z zasięgu wzroku. Obserwowałem parkiet.
Zauważyłem zgrabną brunetkę. Z ponętnym biustem wyglądającą oszałamiająco. Ułożyłem się jeszcze wygodniej otwierając butelkę wódki. Patrzyłem jak jej ciało wiruje na parkiecie a jej czerwona sukienka zlewa się z czerwonymi reflektorami. Miała bardzo zgrabne nogi. Długie. To pewnie też zasługa jej seksownych czarnych szpilek, które miała na sobie. Nalałem wódki do kieliszka, który szybko przechyliłem. Wódka paliła mój przełyk. Zjawiskowa dziewczyna tańczyła z jakimś kolesiem, ciągle się do siebie uśmiechali. Nie wyglądali żeby spotkali się dziś przypadkiem na imprezie. Obserwowałem ją cały czas podziwiając jej piękne ciało. Miałem same niestosowne myśli. Tak. To była ta kobieta, którą dziś chciałem mieć przy sobie do rana. Z moich kosmatych myśli wyrwał mnie Bill siadając do stolika z jakąś nowo poznaną dziewczyną. Oho, młodszy braciszek się rozkręca
- Tom, to jest Maggie. Maggie to jest Tom - Bill przestawił nas dość oficjalnie co wywołało szeroki uśmiech na mojej twarzy
- Cześć, miło Cię poznać - podałem jej rękę, którą dość nieśmiało uścisnęła.
Bill zamówił jej drinka a sam nalał nam wódki. Przechyliłem kieliszek z przezroczystą cieczą. Bill podekscytowany zaczął temat naszej przyszłej trasy koncertowej. Wkręciłem się z nimi w rozmowę. Chociaż wolałbym dalej obserwować nieznajomą brunetkę. Mimo wszystko spoglądałem na nią kątem oka, kiedy z facetem kierowała się w stronę baru.
***
Bawiliśmy się doskonale. Adam zawsze doskonale tańczył, mimo iż nie byłam dobrą tancerką, na parkiecie tworzyliśmy naprawdę zgrany duet. Zmęczeni i zadowoleni po tanecznym szaleństwie udaliśmy się do baru. Usiedliśmy na wysokich stołkach a mąż mnie objął w pasie
- Czego moja zjawiskowa żona się napije ? - szepnął mi do ucha
-Mohito - uśmiechnęłam się zalotnie poprawiając włosy, które opadały na moje ramiona. Adam zamówił dla nas drinki
- Jak się bawisz ? Pamiętasz kiedy ostatnio tak dobrze się bawiliśmy ?- spojrzał na mnie kontynuując - no nie licząc naszego bajecznego wesela.
Uśmiechnęłam się do niego i po chwili namysłu odpowiedziałamc
-Chyba na moim balu magisterskim.
- Racja. - przytaknął.
Przechyliłam szklankę z drinkiem delikatnie mocząc swoje czerwone usta. Odwróciłam się w stronę parkietu, subtelnie sącząc drinka. Obserwowałam wszystkich ludzi na parkiecie. Bawili się doskonale. Brakowało mi takiej odskoczni od rzeczywistości. Zdecydowanie powinniśmy częściej resetować się w taki sposób. Wspominaliśmy stare czasy z okresu narzeczeństwa cały czas się śmiejąc. Zamówiliśmy kolejnego drinka. Oparłam się o bar. Adam poprawił kosmyk moich włosów układając go za ucho. Uśmiechał się przy tym słodko. Patrzyliśmy na siebie jak zahipnotyzowani. Tak bardzo zakochani. Tak jak byśmy znowu przeżywali tamte chwile uniesienia jak na początku naszej znajomości. Romantyczną chwilę przerwał nam telefon Adama. - Kochanie, idę do toalety oddzwonię do Mateusza, bo mi spokoju nie da - głośno westchnął i delikatnie musnął moje usta.
Kiwnęłam głową.
Wstał i udał się w stronę łazienki. Siedziałam dopijając drinka. Patrzyłam na swoją błyszczącą obrączkę na prawej dłoni. Z zamyśleń wyrwał mnie męski głos.
- Cześć, mogę się dosiąść ? - nieznajomy wysoki brunet, związanymi włosami w małą kitkę, z kolczykiem w wardze się do mnie uśmiechnął.
Z jego brązowych oczu bił nieznajomy błysk. Pewnie jakiś napaleniec.
- Nie jestem tu sama - patrzyłam na niego a on ciągle się uśmiechając usiadł koło mnie wołając barmana.
-To samo dla tej Pani jeszcze raz. I dla mnie.- spojrzał na mnie. - Wiem, że nie jesteś sama.
- Obserwowałeś mnie ? - prychnęłam. Mężczyzna uśmiechnął się jeszcze szerzej
-Wyglądasz jak gwiazda na parkiecie, nie sposób było Cię nie zauważyć.
Barman postawił nasze drinki a ja nieśmiało chwyciłam szklankę bawiąc się słomką
- Tania bajera. - pokręciłam głową.
Zaśmiał się.
A niby co było w tym śmiesznego ? Siedział dosłownie ze mną dwie minuty a już miałam go dość. Zauważyłam jak nieśmiało zerkał w stronę mojej prawej dłoni.
- Mężatka? - kaszlnął - to ma facet szczęście, to ten z którym tańczyłaś ? - ciągle patrzył na mnie. Peszył mnie.
- Tak...- nieśmiało odpowiedziałam.
Poczułam jak mam sucho w ustach, napiłam się drinka. Nie dawał za wygraną
- Nie bał się Ciebie tak tu zostawić ? Już jakiś czas go nie ma. - dalej mówił.
Głośno westchnęłam. Wstałam i dotknęłam jego ramienia
- Masz rację, pójdę go poszukać, dzięki - szepnęłam mu do ucha, chwyciłam za torebkę i udałam się w stronę toalet.
Wyciągnęłam telefon i wybrałam numer Adama. Wyłączył telefon ? Nigdzie nie mogłam go znaleźć. Korzystając z okazji i weszłam do damskiej toalety w celu poprawienia makijażu. Kiedy wyciągnęłam szminkę z torebki usłyszałam jak jakaś para zabawia się w kabinie. Przysłuchiwałam się dłuższą chwilę i nie mogłam uwierzyć. Albo alkohol uderzył mi już do głowy i miałam jakieś omamy albo mój świat właśnie rozpadał się na milion kawałków. Głośno odetchnęłam i otworzyłam drzwi od kabiny. Patrzyłam przez dłuższy czas. Nie wierzyłam w to co widzę. Przełknęłam głośno ślinę. Poczułam tylko szarpnięcie ze strony pół nagiego mojego męża
- Ania...to nie tak... - gwałtownie go odepchnęłam.
Patrzyłam na niego sparaliżowana i czułam jak moje policzki robią się mokre od łez. Staliśmy bez ruchu patrząc się na siebie. Ja patrzyłam na niego wzrokiem pełnym bólu i żalu a robił te swoje maślane oczka jakby to co przed chwilą robił było bez znaczenia. Spojrzałam na jego prawą dłoń
- Nie zdjąłeś nawet obrączki...- ledwo wydusiłam z siebie.
- Adam, no przyznaj się. To nie był jednorazowy skok w bok - wtrąciła się długonoga blondynka.
To ta larwa, która pracowała u niego w agencji. Adam próbował mnie dotknąć. Odsunęłam się płacząc. Płakałam jak dziecko. Impulsywnie rzuciłam się na kochankę mojego męża czując jak męskie dłonie odciągają mnie od niej.
- Żebyś zdechła dziwko ! - krzyczałam do niej. Dalej męskie silne dłonie mnie trzymały a ja zbliżyłam się do Adama i naplułam mu prosto w twarz szepcząc żeby wypierdalał. Adam bez namysłu chwycił swoją nową zdobycz za rękę i wyszli z toalety. Osunęłam się na ziemię, chowając twarz w swoich dłoniach. Poczułam jak moje ramiona stają się wolne od męskiego uścisku. Skuliłam się siedząc na zimnej posadzce. Poczułam jak ktoś dotyka mojego kolana nic nie mówiąc. Spojrzałam delikatnie przez palce zapłakanymi oczami. Znowu ten koleś. Kucał naprzeciwko mnie i trzymał mnie za kolana. Patrzył się na mnie znowu tymi brązowymi oczami.
- Czego Ty chcesz - wysyczałam do niego - odczep się.
Mężczyzna głośno westchnął i poprawił moje włosy, które opadały na oczy.
- Nie płacz, przez jakiegoś dupka będziesz płakać ?
Zagotowałam się.
Odepchnęłam go od siebie, wstałam i podeszłam do lustra patrząc na siebie w jakim stanie byłam. Jak tragicznie wyglądałam. Wstał i patrzył się na mnie. Podszedł do mnie bliżej.
- Dobra, ogarniaj ten makijaż i idziemy się bawić.
Odwróciłam się do niego
- Ty jesteś normalny ? Ja mam się bawić ? - prawie krzyczałam na niego.
Starał się zachować spokój. Spojrzał w moje oczy.
- To chodź się napijesz. - wyciągnął do mnie swoją dłoń.
Stałam przed nim jaka mała bezbronna dziewczynka. Było mi już wszystko jedno. Moje małżeństwo rozpadło się zanim nie zdążyło się dobrze zacząć. Wizja przepicia swojego żalu i bólu jak na razie była dla mnie najlepszą opcją. Szybko ogarnęłam swój makijaż, w miarę doprowadzając się do normalności. Otworzył mi drzwi i udaliśmy się do baru. Usiadłam na wysokim stołku.
- Tom - wyciągnął do mnie rękę.
- Ania albo Ann jak wolisz - pociągnęłam nosem ściskając jego dłoń.
- Ustalmy zasady - spojrzał na mnie - ja o nic nie pytam, Ty nic nie opowiadasz, po prostu siedzimy i pijemy okej ?
Spojrzałam na niego poprawiając się na stołku - Okej, ale weź zamów coś mocniejszego.
Uśmiechnął się do mnie lekko. I zawołał barmana. Barman lał nam wódkę.
- Co robisz na co dzień? Stąd jesteś ? - Tom przerwał ciszę
- Przyjechaliśmy tu..-zacięłam się - odpocząć. Ogólnie mieszkam raz w Warszawie raz w Berlinie. Gdzie tu i tu pracuje - przechyliłam kieliszek i skrzywiłam się na skutek goryczy, która rozpalała mój przełyk.
- O Berlin ? A czym się zajmujesz dokładnie ? Ja często jestem w tamtych stronach - cały czas patrzył na mnie
- Tak, wiem. Wiem, kim jesteś - przerwałam mu - jestem tłumaczem przysięgłym języka niemieckiego - spojrzałam na niego a nasz wzrok się ze sobą skrzyżował.
Ciągle się do mnie uśmiechał. Powiedziałabym, że to nawet był uroczy widok.
- Jeszcze po jednym ? - zapytał a ja przytaknęłam głową jak mała dziewczynka.
Czas leciał nieubłaganie. Czułam już jak cały świat wokół mnie wiruje. Czułam jak tracę grunt pod nogami...
- Czego moja zjawiskowa żona się napije ? - szepnął mi do ucha
-Mohito - uśmiechnęłam się zalotnie poprawiając włosy, które opadały na moje ramiona. Adam zamówił dla nas drinki
- Jak się bawisz ? Pamiętasz kiedy ostatnio tak dobrze się bawiliśmy ?- spojrzał na mnie kontynuując - no nie licząc naszego bajecznego wesela.
Uśmiechnęłam się do niego i po chwili namysłu odpowiedziałamc
-Chyba na moim balu magisterskim.
- Racja. - przytaknął.
Przechyliłam szklankę z drinkiem delikatnie mocząc swoje czerwone usta. Odwróciłam się w stronę parkietu, subtelnie sącząc drinka. Obserwowałam wszystkich ludzi na parkiecie. Bawili się doskonale. Brakowało mi takiej odskoczni od rzeczywistości. Zdecydowanie powinniśmy częściej resetować się w taki sposób. Wspominaliśmy stare czasy z okresu narzeczeństwa cały czas się śmiejąc. Zamówiliśmy kolejnego drinka. Oparłam się o bar. Adam poprawił kosmyk moich włosów układając go za ucho. Uśmiechał się przy tym słodko. Patrzyliśmy na siebie jak zahipnotyzowani. Tak bardzo zakochani. Tak jak byśmy znowu przeżywali tamte chwile uniesienia jak na początku naszej znajomości. Romantyczną chwilę przerwał nam telefon Adama. - Kochanie, idę do toalety oddzwonię do Mateusza, bo mi spokoju nie da - głośno westchnął i delikatnie musnął moje usta.
Kiwnęłam głową.
Wstał i udał się w stronę łazienki. Siedziałam dopijając drinka. Patrzyłam na swoją błyszczącą obrączkę na prawej dłoni. Z zamyśleń wyrwał mnie męski głos.
- Cześć, mogę się dosiąść ? - nieznajomy wysoki brunet, związanymi włosami w małą kitkę, z kolczykiem w wardze się do mnie uśmiechnął.
Z jego brązowych oczu bił nieznajomy błysk. Pewnie jakiś napaleniec.
- Nie jestem tu sama - patrzyłam na niego a on ciągle się uśmiechając usiadł koło mnie wołając barmana.
-To samo dla tej Pani jeszcze raz. I dla mnie.- spojrzał na mnie. - Wiem, że nie jesteś sama.
- Obserwowałeś mnie ? - prychnęłam. Mężczyzna uśmiechnął się jeszcze szerzej
-Wyglądasz jak gwiazda na parkiecie, nie sposób było Cię nie zauważyć.
Barman postawił nasze drinki a ja nieśmiało chwyciłam szklankę bawiąc się słomką
- Tania bajera. - pokręciłam głową.
Zaśmiał się.
A niby co było w tym śmiesznego ? Siedział dosłownie ze mną dwie minuty a już miałam go dość. Zauważyłam jak nieśmiało zerkał w stronę mojej prawej dłoni.
- Mężatka? - kaszlnął - to ma facet szczęście, to ten z którym tańczyłaś ? - ciągle patrzył na mnie. Peszył mnie.
- Tak...- nieśmiało odpowiedziałam.
Poczułam jak mam sucho w ustach, napiłam się drinka. Nie dawał za wygraną
- Nie bał się Ciebie tak tu zostawić ? Już jakiś czas go nie ma. - dalej mówił.
Głośno westchnęłam. Wstałam i dotknęłam jego ramienia
- Masz rację, pójdę go poszukać, dzięki - szepnęłam mu do ucha, chwyciłam za torebkę i udałam się w stronę toalet.
Wyciągnęłam telefon i wybrałam numer Adama. Wyłączył telefon ? Nigdzie nie mogłam go znaleźć. Korzystając z okazji i weszłam do damskiej toalety w celu poprawienia makijażu. Kiedy wyciągnęłam szminkę z torebki usłyszałam jak jakaś para zabawia się w kabinie. Przysłuchiwałam się dłuższą chwilę i nie mogłam uwierzyć. Albo alkohol uderzył mi już do głowy i miałam jakieś omamy albo mój świat właśnie rozpadał się na milion kawałków. Głośno odetchnęłam i otworzyłam drzwi od kabiny. Patrzyłam przez dłuższy czas. Nie wierzyłam w to co widzę. Przełknęłam głośno ślinę. Poczułam tylko szarpnięcie ze strony pół nagiego mojego męża
- Ania...to nie tak... - gwałtownie go odepchnęłam.
Patrzyłam na niego sparaliżowana i czułam jak moje policzki robią się mokre od łez. Staliśmy bez ruchu patrząc się na siebie. Ja patrzyłam na niego wzrokiem pełnym bólu i żalu a robił te swoje maślane oczka jakby to co przed chwilą robił było bez znaczenia. Spojrzałam na jego prawą dłoń
- Nie zdjąłeś nawet obrączki...- ledwo wydusiłam z siebie.
- Adam, no przyznaj się. To nie był jednorazowy skok w bok - wtrąciła się długonoga blondynka.
To ta larwa, która pracowała u niego w agencji. Adam próbował mnie dotknąć. Odsunęłam się płacząc. Płakałam jak dziecko. Impulsywnie rzuciłam się na kochankę mojego męża czując jak męskie dłonie odciągają mnie od niej.
- Żebyś zdechła dziwko ! - krzyczałam do niej. Dalej męskie silne dłonie mnie trzymały a ja zbliżyłam się do Adama i naplułam mu prosto w twarz szepcząc żeby wypierdalał. Adam bez namysłu chwycił swoją nową zdobycz za rękę i wyszli z toalety. Osunęłam się na ziemię, chowając twarz w swoich dłoniach. Poczułam jak moje ramiona stają się wolne od męskiego uścisku. Skuliłam się siedząc na zimnej posadzce. Poczułam jak ktoś dotyka mojego kolana nic nie mówiąc. Spojrzałam delikatnie przez palce zapłakanymi oczami. Znowu ten koleś. Kucał naprzeciwko mnie i trzymał mnie za kolana. Patrzył się na mnie znowu tymi brązowymi oczami.
- Czego Ty chcesz - wysyczałam do niego - odczep się.
Mężczyzna głośno westchnął i poprawił moje włosy, które opadały na oczy.
- Nie płacz, przez jakiegoś dupka będziesz płakać ?
Zagotowałam się.
Odepchnęłam go od siebie, wstałam i podeszłam do lustra patrząc na siebie w jakim stanie byłam. Jak tragicznie wyglądałam. Wstał i patrzył się na mnie. Podszedł do mnie bliżej.
- Dobra, ogarniaj ten makijaż i idziemy się bawić.
Odwróciłam się do niego
- Ty jesteś normalny ? Ja mam się bawić ? - prawie krzyczałam na niego.
Starał się zachować spokój. Spojrzał w moje oczy.
- To chodź się napijesz. - wyciągnął do mnie swoją dłoń.
Stałam przed nim jaka mała bezbronna dziewczynka. Było mi już wszystko jedno. Moje małżeństwo rozpadło się zanim nie zdążyło się dobrze zacząć. Wizja przepicia swojego żalu i bólu jak na razie była dla mnie najlepszą opcją. Szybko ogarnęłam swój makijaż, w miarę doprowadzając się do normalności. Otworzył mi drzwi i udaliśmy się do baru. Usiadłam na wysokim stołku.
- Tom - wyciągnął do mnie rękę.
- Ania albo Ann jak wolisz - pociągnęłam nosem ściskając jego dłoń.
- Ustalmy zasady - spojrzał na mnie - ja o nic nie pytam, Ty nic nie opowiadasz, po prostu siedzimy i pijemy okej ?
Spojrzałam na niego poprawiając się na stołku - Okej, ale weź zamów coś mocniejszego.
Uśmiechnął się do mnie lekko. I zawołał barmana. Barman lał nam wódkę.
- Co robisz na co dzień? Stąd jesteś ? - Tom przerwał ciszę
- Przyjechaliśmy tu..-zacięłam się - odpocząć. Ogólnie mieszkam raz w Warszawie raz w Berlinie. Gdzie tu i tu pracuje - przechyliłam kieliszek i skrzywiłam się na skutek goryczy, która rozpalała mój przełyk.
- O Berlin ? A czym się zajmujesz dokładnie ? Ja często jestem w tamtych stronach - cały czas patrzył na mnie
- Tak, wiem. Wiem, kim jesteś - przerwałam mu - jestem tłumaczem przysięgłym języka niemieckiego - spojrzałam na niego a nasz wzrok się ze sobą skrzyżował.
Ciągle się do mnie uśmiechał. Powiedziałabym, że to nawet był uroczy widok.
- Jeszcze po jednym ? - zapytał a ja przytaknęłam głową jak mała dziewczynka.
Czas leciał nieubłaganie. Czułam już jak cały świat wokół mnie wiruje. Czułam jak tracę grunt pod nogami...
Co za ch*j z tego Adama :/ A tak poza tym to witam :D Tak mi się wydawało, że dopiero później wyjdzie, jaki z męża Ani cham i prostak, kiedy nie odebrał w samochodzie tych telefonów... a tu masz... Poszedł z żoną na imprezę i zabawiał się z jakąś laską w kiblu - subtelne... i pewnie nie był to pierwszy raz. Na szczęście skończyła ten wieczór w miłym towarzystwie :)
OdpowiedzUsuńBardzo spodobał mi się ten rozdział i z chęcią poznam ciąg dalszy... Nie będę jednak ukrywać, że przez brak akapitów bardzo niewygodnie się to czyta. Mimo wszystko życzę weny i przyjemności podczas pisania kolejnych części.
Pozdrawiam
Z tego podekscytowania, że wracam do pisania aż zapomniałam o akapitach :) Dziękuję :)
UsuńPozdrowionka