2.

Moje drogie Panie! Życzę Wam tego wszystkiego czego byście chciały :) Tak po prostu :) Pamiętajcie, że wszystkie jesteśmy piękne. Codziennie!

Urwałam się wcześniej z pracy, pije winko a mój przyszły mąż robi obiad więc na spokojnie mogę popracować dalej nad opowiadaniem a pòki co wstawiam ciąg dalszy. Kròtki, ale zapewniam, że akcja mega się rozkręci :)

***
Patrzyłem na nią i tak bardzo było mi jej szkoda. Była w totalnej rozsypce. Nadmiar alkoholu zaczął działać na dziewczynę, która nagle zaczęła się osuwać ze stołka. Niewiele myśląc chwyciłem ją pod rękę, zabrałem ją torebkę i udałem się w stronę wyjścia. Pod klubem złapałem taksówkę i bezpiecznie umieściłem ją na tylnym siedzeniu. Nie wiedziałem nawet gdzie się zatrzymała. Podałem swój adres. Głowa Ann delikatnie osunęła się na moje ramię. Poczułem jej czekoladowy zapach włosów. Czułem się za nią w jakiś sposób odpowiedzialny. To przeze mnie doprowadziła się do takiego stanu nieważkości mimo wszystko czułem się jak bohater. Co by było gdybym nie pojawił się wtedy w łazience? Nie zostawiłem jej w potrzebie kiedy cały świat jej się zawalił. Odstawiłem nawet na bok myśli żeby ją przelecieć. Była taka drobna i słodka jak spała. Po chwili byliśmy już na miejscu. Zapłaciłem taksówkarzowi i wziąłem dziewczynę na ręce, otworzyłem drzwi od mieszkania i od razu udałem się do swojej sypialni.
Położyłem ją na swoim wielkim łóżku, delikatnie zsuwając jej szpilki. Jak dziewczyny potrafią wytrzymać całą noc na tak wysokiej szpilce? Ann przekręciła się i położyła się na brzuchu. Taktownie rozpiąłem jej sukienkę. Podniosłem ją delikatnie zsuwając z niej ubranie. Była taka piękna. Przykryłem ją świeżą białą pościelą. Rozebrałem się do samych bokserek. Wyciągnąłem telefon z kieszeni i spodni i wysłałem smsa do Billa, że już jestem w domu. Bez żadnych gwałtownych ruchów położyłem się obok pijanej dziewczyny i zgasiłem lampkę stojącą na stoliku nocnym. Czułem się dziwnie mając w łóżku piękną dziewczynę, która po prostu śpi a ja jej nie przeleciałem. Szybko zasnąłem.

25 maja 2016, Los Angeles

- Tom wstawaj Ty chlejusie, znowu przegrałeś zakład i Mike wpadnie niedługo po kasę...
Obudził mnie krzyk mojego brata wchodzącego do pokoju, który przerwał swoje krzyki widząc, że nie jestem sam. Ledwo otworzyłem swoje oczy, podniosłem się i spojrzałem na niego zaspanym wzrokiem
- Idioto, ciszej - szepnąłem do niego.
Bill tylko pokręcił głową i wyszedł z pokoju cicho zamykając za sobą drzwi. Spojrzałem na Ann śpiącą w najlepsze. Była taka niewinna. Jej twarz była spuchnięta od wczorajszego płaczu. Westchnąłem cicho. Wiedziałem, że dziewczyna ma charakterek i jak tylko zobaczy, że zaciągnąłem ją do swojego domu to rzuci się na mnie i podejrzewam, że mnie opluje jak swojego niewiernego męża. Patrzyłem na nią chwilę. Delikatnie chwyciłem jej kosmyk włosów, który niedbale opadał na jej oczy i odgarnąłem go do tyłu. Tom, ta dziewczyna Cię zabije...
Ann subtelnie się poruszyła nieśmiało otwierając oczy. W świetle dziennym ujrzałem jej  niebieskie tęczówki. Chwyciła się za głowę cicho sycząc. Nieśmiało spojrzała na mnie
- Kurwa...- wyszeptała chowając twarz w swoich dłoniach.
Uśmiechnąłem się lekko.
- Miłe powitanie Ann. - spojrzałem na nią i widziałem jak patrzy na mnie morderczym wzrokiem.
Na wybuch jej złości nie musiałem długo czekać
- Masz tupet koleś. Schlałeś mnie, zaciągnąłeś do łóżka i jeszcze mam miło się z Tobą witać ? - syknęła trzymając się za głowę.
- Nic między nami nie było, spiłaś się do nieprzytomności, nie znałem Twojego adresu to zabrałem Cię do domu. Rozebrałem i położyłem spać.
Patrzyła na mnie krzywo pukając się palcem w czoło.
- Kaulitz, co Ty bredzisz?
- No mówię jak było. A jak się czujesz? - obróciłem się na bok w jej stronę.
- Jak szmata...- szepnęła.
Zaśmiałem się bardzo głośno za co oberwałem poduszką w głowę.
- A to za co ? - dalej się śmiałem.
- Że jesteś dupkiem. - patrzyłem na nią wielkimi oczami.
Nazwała mnie dupkiem? Chciałem już powiedzieć, kto jest tak naprawdę dupkiem, ale nie chciałem żeby znowu płakała. Patrzyła na mnie swoimi niebieskimi skacowanymi oczami.
- No dobra...- westchnąłem - czy chcesz żeby dupek zrobił Ci śniadanie i kawę ?
Spojrzała się na mnie krzywo.
- Nie, dziękuję. Pojadę już do domu. - podniosła się zabierając całą kołdrę odkrywając mnie a zakrywając swoje ciało, spojrzała na mnie krzywo a ja się lekko zaśmiałem
- Z czego Tom się ciągle cieszysz ?
Usiadłem na łóżku.
- Po co się zakrywasz jak już widziałem Twoją seksowną bieliznę ?
Ann się zdenerwowała i znowu chwyciła za poduszkę i znów oberwałem w głowę. Usiadła z powrotem na łóżku i patrzyła na mnie dalej krzywym wzrokiem.
- Masz szczęście, że mam ogromnego kaca, bo zrobiłabym Ci krzywdę - wysyczała. Brzmiało to nawet słodko.
Uśmiechnąłem się do niej lekko i nie panując nad sobą delikatnie przejechałem dłonią po jej plecach. Była zołzą, ale czułem jak przechodzi ją dreszcz. Podobało jej się to. Chwyciła mocno mój nadgarstek.
- Nie jestem łatwa jak te wszystkie panienki, które obracasz...
Spojrzałem na nią z uśmiechem.
- Wierz mediom daleko zajdziesz. Jesteś zołzowata i masz nawet siłę w swoich drobnych łapkach - spojrzałem na jej dłoń coraz mocniej zaciskającą się na moim nadgarstku.
Ann głośno westchnęła i puściła moją rękę. Siedzieliśmy chwilę w ciszy. Czułem jak między nami rośnie znane mi już dobrze napięcie. Nagle odwróciła się w moja stronę, owinięta szczelnie kołdrą i usiadła po turecku.
- Tom...-spojrzała na mnie smutnym wzrokiem - Jestem brzydka ? - zapytała.
Pokręciłem głową. Cóż za zmiana nastroju.
- No to czemu zostałam tak potraktowana ? - jej głos się załamał i wiedziałem, że zaraz znów zacznie płakać.
Ah, z babami. Usiadłem naprzeciwko niej i chwyciłem ją za ręce i spojrzałem jej głęboko w jej niebieskie oczy.
- Ann, coś Ci opowiem - przytaknęła głową a ja kontynuowałem - Poznałem kiedyś dziewczynę. Dogadywaliśmy się bez słów. Wzięliśmy ślub, wierzyłem, że to ta jedyna, że to ta która miała mnie sprowadzić na ziemię i wyrwać z beznadziejnego życia. Wszystko było dobrze. Z czasem zaczęło nas wszystko różnić. Praca, mijaliśmy się. Doszło do separacji a później do rozwodu. Ale wiesz co ? Nie żałuje niczego. Dziękowałem jej, że pokazała mi jakich kobiet unikać i w jak różnych sytuacjach się zachować. Mimo, że to rozstanie cholernie bolało wiedziałem, że to pewna lekcja w moim życiu.
Ann lekko się zaśmiała a ja spojrzałem na nią pytająco.
- Pan Kaulitz, ideał miliona kobiet się otworzył. No ona jest chyba niepoważna i na tą myśl delikatnie się skrzywiłem.
- Dobra Tom, przepraszam. Masz rację, z czasem pewnie wysunę z tego jakieś wnioski, ale teraz wybacz chcę wrócić do domu zamknąć się na cztery spusty i zachowywać się jak histeryczka. Puściłem jej dłonie głośno wzdychając
- Bez śniadania i kawy Cię nie wypuszczę. No może tylko tyle dla mnie zrobisz w ramach podziękowań, że nie zostawiłem Cię na pastwę losu w tej spelunie ? - spojrzałem na nią z uśmiechem.
- Okej - nie pewnie się zgodziła.
- Poza tym, mojemu urokowi osobistemu nie da rady się nie oprzeć - uśmiechnąłem się szyderczo.
- Jak widzisz, ja nie uległam - prychnęła.
Racja.
Inna by się na mnie dawno rzuciła a ona jeszcze twardo stąpa po ziemi. Ma coś w sobie innego niż wszystkie dziewczyny.
- W łazience - pokazałem na drzwi - masz czyste ręczniki. Idź się ogarnąć a ja idę zrobię coś dobrego.
Ann przytaknęła głową i podniosła się z łóżka. Zaśmiałem się. Odwróciła się i spojrzała na mnie złowrogim spojrzeniem.
- Nie zaprosisz mnie na wspólny prysznic ? - uśmiechnąłem się do niej szeroko.
- Kaulitz, nie przesadzaj. - syknęła i zamknęła za sobą drzwi w łazience.
Uśmiechnąłem się sam do siebie. Chwyciłem spodnie i koszulkę leżące na krzesełku pod oknem, ubrałem się i zszedłem do kuchni. Jeszcze musiałem skonfrontować się z moim ciekawskim bratem.
    Bill siedział przy stole w kuchni popijając kawę i serfując po internecie. Spojrzał na mnie z zaciekawieniem.-
- Tom, kto to jest ? Fajna ? Jak było ? - przewróciłem oczami i otworzyłem lodówkę. Wyciągnąłem dżem, masło a z pojemnika na pieczywo chleb tostowy.
- Nic nie było - wzruszyłem ramionami - długa historia,  kiedyś Ci opowiem i nie pytaj o nic więcej - spojrzałem na niego.
Bill tylko pokazał mi gest kciuka w górę i dalej siedział wpatrzony w ekran laptopa. Kromki chleba wrzuciłem do tostera i wstawiłem wodę na kawę. Wyciągnąłem dwa talerzyki i dwa kubki. Śniadanie po chwili było zrobione.
-Cześć - usłyszałem głos Billa.
Odwróciłem się i zobaczyłem Ann stojącą w mojej koszulce, wyglądała tak jakby miała się w niej utopić.
- Leżała na suszarce to pożyczyłam. Nie lubię chodzić na drugi dzień w tych samych ubraniach...- uśmiechnęła się do mnie lekko i nieśmiało usiadła naprzeciwko mojego brata.
- W porządku - uśmiechnąłem się do niej - jaką kawę pijesz ?
Ann spojrzała na mnie.
- Małą czarną z mlekiem bez cukru - odpowiedziała łagodnie.
Kiwnąłem głową i postawiłem śniadanie na stole  a po chwili postawiłem dwa kubki z kawą
- Dziękuję - uśmiechnęła się i napiła się kawy. Była taka niewinna w mojej koszulce. Była piękna pomimo opuchniętej twarzy po wczorajszym płaczu. Po śniadaniu wstawiłem naczynia do zmywarki
- Tom, ja już się będę zbierać. Muszę powrócić do swojego spierdolonego życia - Ann wstała od stołu.
Bill patrzył na nią z zaciekawieniem. Pożegnała się z Billem i zabrała swoje rzeczy.
- Odwiozę Cię - uśmiechnąłem się do niej i chwyciłem za kluczyki.
- Miło było poznać - krzyknął mój brat kiedy zamykałem drzwi od mieszkania.
    Wsiedliśmy do samochodu. Ann milczała. Widziałem jak ogarnia ją niepokój i strach przed konfrontacją z mężem. Podała mi adres i całą drogę się nie odzywała. Po 20 minutach byliśmy już na miejscu. Zatrzymałem się pod niedużym domem. Spojrzałem na Ann która odpinała pas
- Dziękuję - szepnęła i otworzyła drzwi od samochodu.
Chwyciłem ją impulsywnie za rękę.
- Ann...
Spojrzała na mnie zaszklonymi oczami
- Tom, daj spokój....dam sobie radę.
Nie zdążyłem nic powiedzieć. Patrzyłem jak niepewnie otwiera drzwi mieszkania a jej sylwetka znika za drzwiami. Głośno wypuściłem powietrze i odpaliłem samochód. Cholera, tak bardzo chciałbym ją uchronić przed wszelkim złem na tym świecie. Ruszyłem w stronę domu.

***
Weszłam do domu. Dość niepewnie. Cała drżałam. Nie chciałam na niego patrzeć, nie chciałam mieć z nim nic wspólnego. Czułam jak z moich oczu znowu płyną łzy. Zdjęłam szpilki,  odłożyłam sukienkę i torebkę na stolik w przedpokoju. Rozejrzałam się po domu. Cisza. Spojrzałam na kartkę leżącą na stoliku w salonie. Drżącymi rękoma wzięłam ją do ręki. Usiadłam na kanapie i zaczęłam czytać :

" Ann, nie wiem jak mam Cię przeprosić. Nic nie mam na swoje usprawiedliwienie. Wróciłem do Polski. Ułatwię Ci wszystko i mój prawnik wyśle Ci papiery rozwodowe. W kuchni zostawiłem Ci pieniądze. Dziękuje za wszystko.
Adam".

Rozpłakałam się. Wyłam jak dziecko a moje łzy zamazywały atramentowe litery na kartce. Ukryłam swoją twarz w dłoniach. Podniosłam się i położyłam się w sypialni do łóżka. Wszystko pachniało moim mężem. Rozpłakałam się jeszcze bardziej. Nie wiedziałam co mam ze sobą zrobić. Nic nie wiedziałam. I nic już nie chciałam czuć.

Komentarze